Początek Kwietnia
Córka Samuraja
– Te równania na pewno pojawią się na waszych testach, więc mam nadzieje że wbijecie sobie je do głowy – oznajmiła wysoka kobieta, powoli spacerując po dużej sali, uważnie obserwując każdego ucznia.
Początek roku szkolnego, a nauczyciele już przypominają o testach sprawdzających. Hanako na szczęście się tym nie przejmowała albo jednak. Dziewczyna najwidoczniej nie była zainteresowana tym co dzieje się na lekcji. Skupiła się na dokładnym przelaniu swoich myśli na różowy papier pamiętnika, który dostała od swojego brata na dzień Hanami. Właśnie, dzisiaj jest to piękne święto obserwowania kwitnącej wiśni, na które zawszę co roku przychodziła ze swoją babcią, kiedy dziewczyna miała kilka lat. To święto pięknie ukazuje metaforę życia – Krótkotrwałe piękno.
– Hanako, czy ja ci przypadkiem nie przeszkadzam? – powiedziała swoim zimnym tonem głosu, niczym lód.
Dziewczyna podniosła głowę, uważnie spoglądając na nauczycielkę, chcąc w ten sposób upewnić się, czy słowa były skierowane w jej stronę. Kiedy doszła do wniosku, że tak, dziewczyna automatycznie wstała delikatnie pochylając głowę w pokorze.
– Bardzo Panią przepraszam, więcej się to nie powtórzy – odparła szybko, czując wzrok wszystkich dziewczyn siedzących w sali. Na pewno nie mogły uwierzyć, że nauczycielka zwróciła uwagę najlepszej uczennicy w klasie. Ale jak to mówią, musiał być ten pierwszy raz. Nauczycielka skinęła głową, aby usiadła, unosząc przy tym kąciki ust do góry, doceniając gest dziewczyny, dalej przechodząc do tematu. Zaś Hanako, odetchnęła z ulgą, że kobieta nie przyłapała jej na gorącym uczynku.
Sakura
– Dlaczego wybrałeś to miejsce? – odparł Mark, po chwili usiadł wygodnie na kanapie obserwując Michaela, który wybierał odpowiednią koszulę do marynarki.
– Od zawszę podziwiałem ten kraj pod każdym względem – stwierdził spokojnie. – To chyba dobrze że chcę odwiedzić kraj, który podziwiam, chcąc dowiedzieć się o nim więcej.
– Ależ oczywiście, że tak, tylko...
– Tylko co? - zapytał Michael odwracając się w jego stronę, wiążąc krawat.
– Masz zamiar polecieć tam sam, bez swojej świty? - uśmiechnął się delikatnie.
– Tak się składa, że mam tam znajomego, który jest Japończykiem – kontynuował – więc nie będę tam sam, prawdopodobnie będę pomieszkiwać u niego w domu.
– No to życzę ci powodzenia – machnął ręką.
– Będę fajnie mówię ci, jeszcze będziesz mi zazdrościć – zaśmiał się ukazując swoje śnieżnobiałe zęby, kończąc wiązać swój krawat.
Michael wziął swoje walizki, które leżały nie daleko bordowej szafy. W tym czasie z kanapy wstał Mark, chcąc odprowadzić swojego przyjaciela do taksówki która była pod domem. Taksówka miła zawieźć Michaela wprost na lotnisko, gdzie czekał na niego jego prywatny samolot. Kiedy wyszli z posiadłości wrzucił swoje walizki do bagażnika, zamknął go i z lekkim uśmiechem spojrzał na swojego przyjaciela, jeszcze przed wejściem do auta, Michael podszedł do Marka i delikatnie go uścisnął na pożegnanie.
– Opiekuj się moim domem – zaśmiał się.
Mark, tylko pokiwał głową śmiejąc się pod nosem.
Po chwili Michael wsiadł do taksówki, która ruszyła jadąc wprost na lotnisko. Po kilku minutach był już na miejscu, ochroniarze stali przy samolotach wyczekując na swojego szefa, aby mógł bezpiecznie wejść na samolot, bez zbędnego uciekania przed swoimi fanami, którzy prosiliby o autografy i zdjęcia. Marzył o tym, aby znaleźć się na pokładzie samolotu. I tak się też stało, usiadł wygodnie w fotelu, ostatni raz przyglądając się pięknej Kalifornii, którą zobaczy dopiero za miesiąc.
Nie mógł uwierzyć, że miesiąc spędzi w obcym dla niego kraju, z dala od przyjaciół i rodziny, którą bardzo kochał, natomiast z jednej strony cieszył się, że spotka nowych ludzi i odpocznie sobie od zgiełku sławy jaką tutaj zaznawał. Dopiero zaczynał być sławny, jednak już czuł presje ze strony producentów, fanów ale i także od samego siebie. Chciał być doskonały, chciał aby o nim mówiono, pragnął tego z całych sił, jednak uważał że nie jest wystarczająco dobry, był dla siebie bardzo surowy. Często jego zachowanie denerwowało producentów, którzy uważali że płyta była gotowa, a Michael uważał co innego zmieniając wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Ale on już taki był i nie mógł nic na to poradzić, uważał się za perfekcjonistę i tego się trzymał.
Oprał się wygodnie o zagłówek fotela, czekając aż ta ciężka maszyna ruszy do góry, chcąc już być w Japonii, przymknął delikatnie powieki wyobrażając sobie piękne widoki tego niesamowitego kraju.
– Tadaima! – krzyknęła ściągając buty przed wejściem do domu, odsunęła delikatnie drzwi wchodząc do środka, kładąc brązową torbę na szafkę, nasłuchując czy ktoś jest w domu. Miała nadzieje, że zaraz się ktoś odezwie i się nie myliła w ogrodzie był jej starszy brat Katsuro, który spokojnie grał sobie na gitarze.
Po cichu, poszła w stronę salonu, aby przejść do ogrodu. Zatrzymała się przy framudze by móc posłuchać tej pięknej melodii, którą tak bardzo lubiła słuchać. Katsuro doszedł do perfekcji jeśli chodzi o granie na gitarze, kilka razy chciał nauczyć Hanako kilka chwytów, szło jej dobrze ale stwierdziła że to nie dla niej, ona wolała ten czas przeznaczyć na przeczytanie książki.
– Widzę cię – powiedział rozbawiony, przestając grać delikatnie wychylając się, widząc swoją siostrę.
Gestem ręki zaprosił ją, aby podeszła i tak też zrobiła uśmiechnęła się delikatnie witając tym gestem swojego brata, po czym usiadła koło niego, delikatnie kładąc dłonie na swoich kolanach, czekając aż brat wyczaruje następną melodię.
– Co chcesz, żebym zagrał? – spoglądnął na nią swymi czarnymi tęczówkami niczym węgielki.
– Zdaje się na ciebie – powiedziała pół szeptem, delikatnie przymykając powieki czując rześki powiew wiatru oraz ciepłe promienie słońca które pieściły jej delikatną porcelanową skórę. Jak na kwiecień pogoda dopisywała, miała nadzieje że będzie tak do wieczora ponieważ w planach miła wyciągnąć swojego brata na święto Hanami, aby poobserwować piękne kwiaty wiśni.
Zamiłowanie do roślin odziedziczyła po dziadku. Zawszę co rano po śniadaniu zabierał małą Hanako, na targ gdzie starsze panie sprzedawały różnego rodzaju kwiaty oraz rośliny. Pozwalał jej wybierać po jednym z każdego rodzaju, aby w ten sposób urozmaicić ogród przed ich domem, który dotrwał do dziś, rodząc niesamowite kwiaty oraz rośliny, przypominając kolorowy dywan, na który z chęcią chciałoby się leżeć. Zawsze się nimi opiekuje, dając słowo swojemu dziadkowi kiedy był na łożu śmierci. Doskonale pamiętała jego szczerze szczęśliwy wyraz twarzy, gdy Hanako zdeterminowana trzymała kurczowo jego rękę i powtarzała, że będzie dbała o ogród jak nigdy dotąd. Był wtedy taki szczęśliwy. Był szczęśliwy, że jego praca nie pójdzie na marne, że jest ktoś kto będzie dbał o to jak on sam.
Z jej rozmyślenia przerwał brak muzyki, otworzyła oczy przenosząc wzrok na swojego brata, który to najwidoczniej był czymś zainteresowany. Była to przyjaciółka Masumi, która jak szalona machała w stronę młodej dziewczyny. Twarz Katsuro w sekundzie była cała czerwona. Hanako uśmiechnęła się pod nosem wiedząc co to spowodowało. Wstała po chwili poprawiając swój czerwony mundurek i powoli ruszając w stronę dziewczyny, otwierając jej bramkę, aby mogła śmiało wejść. Przywitała młodą kobietę, delikatnym uściskiem, odwróciła się aby zawołać swojego brata, który ani na moment nie spuścił wzroku z przyjaciółki jego siostry. Masumi, czuła że podoba się Katsuro, jednak nie zwracała na to zbytniej uwagi. To nie znaczyło, że Japonka nie darzyła go sympatią, jednak nie czuła tego co on, albo jeszcze nie dał jej tego poznać, zawszę lubił się przed nią popisywać, lecz nigdy nie odważył się otwarcie porozmawiać o tym co myśli oraz co czuje.
Oparł swoją gitarę o ławkę. Włożył ręce do kieszeni od spodni, powoli idąc w stronę dziewczyn. Uśmiechnął się szarmancko ukazując zarys swoich białych zębów, uważnie przypatrując się młodej dziewczynie.
– Witaj smarkaczu – odparł śmiejąc się pod nosem.
Masumi wywróciła teatralnie oczami, mrucząc coś pod nosem spoglądając na Hanako, która była bardzo rozbawiona relacją tych dwojga.
Od zawsze Hanako pragnęła przez sekundę doznać takiego uczucia, jakie doznawał jej brat. Chciała się czerwienić na słowa swojej sympatii, chciała czuć to ciepłe ukłucie w klace piersiowej, kiedy przypadkiem muśnie swoją dłonią o jej dłoń. Jednak najwidoczniej nie było jej to dane poznać, za każdym razem kiedy jakiś chłopak zbliżał się zbyt blisko niej, do akcji wkraczał jej brat przeganiając amanta, gdzie pieprz rośnie. Uważał, że na chłopców ma jeszcze czas, albo co gorsze nie mógł sobie uświadomi że jego mała siostrzyczka wyrosła na piękną dojrzałą kobietę, która jest już gotowa do za mąż pójścia, a co się z tym łączy odejście ze swojego rodzinnego domu.
Po chwili ocknęła się z rozmyśleń, kiedy Masumi wykłócała się z Katsuro o to z kim Hanako pójdzie na święto Hanami. Młoda dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, obejmując dwójkę, po chwili powiedziała.
– Pójdziemy razem we trójkę, to będzie najlepsze rozwiązanie.
Po chwili rozległ się wesoły śmiech całej trójki, a młoda dziewczyna objęła ich mocniej, nie przestając się uśmiechać.
Południe. Hanako pomagała swojej mamie przygotować posiłek i nakryć do stołu. Katsuro wraz z ojcem, rozgrywali koleją partię szachów. Kazuka któryś raz z kolei, postanowił odegrać się na swoim pierworodnym, pokazać tym że nie może przegrać już dziesiąty raz. Kiedy młoda dziewczyna kładła półmiski z ciepłym daniem, zauważyła że za uchem brata widnieje papieros. Wyprostowała się nagle, chcąc sięgnąć za przedmiot. Szybkim ruchem ręki, wyciągnęła papieros za ucha i zgniotła go mając kwaśną minę. Młody mężczyzna spojrzał na nią zły, lekko wzdychając. Nie chciał nic mówić, ponieważ dobrze wiedział jakim argumentem go zagnie.
Kiedy podwieczorek był gotowy, wszyscy zasiedli do stołu. I w tym momencie zapadła cisza, którą bardzo lubiła Hanako, zawszę przy posiłku każdy się wyciszał. Nie lubili rozmawiać o pracy, tak już mieli za dużo na głowie. Lecz po chwili się to zmieniło, zadowolony Katsuro upił spory łyk herbaty, zaczynając mówić.
– Zapomniałem wam powiedzieć – kontynuował – dzisiaj w domu będziemy mieć gościa, będzie pomieszkiwać u nas z miesiąc. Chyba to nie problem? – spoglądnął na swoich rodziców, którzy nic nie powiedzieli, chyba dali do zrozumienia swojemu synowi, że chcą usłyszeć więcej szczegółów.
– To mój znajomy, mieszka w Kalifornii, również zajmuje się muzyką. Jest miłym gościem.
W tym momencie wzrok podniosła Hanako, którą zaciekawiła opowieść brata o tajemniczym nieznajomym, jednak nie dała tego po sobie poznać. Wyobrażała sobie jak on wygląda, jak się ubiera, czy jest gruby, a może będzie tak szkaradny, że przejdzie obok niego, natomiast rozwiała takie myśli, wyobraziła sobie wysokiego mężczyznę o delikatnej urodzie i duszy. O dużych oczach i pięknym uśmiechu, na który będzie się wstydzić spojrzeć.
Na zgodę nie musiał długo czekać, gdy rodzice usłyszeli że owy mężczyzna pochodzi ze stanów, od razu uśmiechnęli się chcąc jak najszybciej poznać znajomego, swojego syna. Oznajmił im, że przyjedzie wieczorem, w tym momencie głos zabrała Noriko, spoglądając na swoją córkę.
– Więc przygotuj łóżko dla naszego gościa, niech czuje się jak u siebie w domu.
Dziewczyna przełknęła resztkę jedzenia, słysząc słowa swojej matki. Nie sprzeciwiła się, kiwnęła głową dokańczając jeść. Podziękowała za posiłek i zabrała półmisek oraz pałeczki. Miseczkę włożyła do umywalki, zaś drewniane pałeczki wyrzuciła do śmieci. Od razu ruszyła na strych po matę, poduszkę oraz kołdrę. Powoli schodziła ze schodów, aby przypadkiem się nie potknąć. Położyła matę oraz pościel i poszła w stronę szafy aby wyciągnąć świeżo wypraną poszwę. Gdy ją wyciągnęła, przyłożyła ją do swojej twarzy biorąc głęboki wdech, aby poczuć mocny zapach bzu, który otaczał tą pościel. Starannie nałożyła na poszwę na pościel, składając kołdrę na pół i delikatnie kładąc ją na macie.
Siedziała w ogrodzie podziwiając zachodzące słońce i odliczając godziny do oglądania spadających kwiatów wiśni. Już w ustach czuła smak mocnej sake, którą zawszę piło się aby wznieś toast za owocne życie. Przymknęła powieki mając delikatne rumieńce, kiedy pomyślała o tym słodkim smaku ryżowego wina.
Rodzice nie pozwalali jej tego pić, jednak zawszę w to święto pozwalali pić jeden kieliszek dla uczczenia tego zjawiska. Dlatego doskonale pamięta ten smak. W pewnej chwili usłyszała czyjeś głosy rozlegające się z oddali, rozpoznała tylko jeden swojego brata, ten drugi był całkowicie dla niej obcy. Czyżby nieznajomy zawitał już w ich domu. Jak to możliwe, że rodzice pozwoli mieszkać obcemu mężczyźnie w obecności kobiety. Gdyby babcia żyła, nigdy by na to nie pozwoliła.
Uważnie obserwowała, kiedy mężczyzna się zjawi, czy to będzie ten sam którego sobie wyobraziła? A może będzie odbiegał o jej cechów, które wymyśliła. W tym momencie zauważyła swojego brata, oprowadzającego swojego gościa po domu, w pewnym momencie mężczyzna spojrzał w stronę kolorowego ogrodu, w którym siedziała ona. Gdy ich oczy się spotkały, Hanako od razu odwróciła wzrok, tym samym wstając z ławki chcąc się gdzieś ukryć.
Michael spojrzał ponownie w to samo miejsce co przed sekundą jednak kobiety już nie było. Czy to jakieś zwidy? Katsuro nigdy nie opowiadał o swojej rodzinie, to też nie wiedział kto tutaj mieszka.
Tak, to ten sam mężczyzna z jej wyobrażeń. Czy to jakiś przypadek, że zamieszkał u nich? Ściskało ją w żołądku, zastanawiała się co się z nią dzieje. A może to było tylko złudzenie? Nogi miała jak z waty, czuła się jakby pierwszy raz miała styczność z obcym człowiekiem.
Oprała się o drewnianą belkę, która oddzielała kuchnie i salon. Miała nadzieje, że go nie spotka, że znowu nie poczuje ciepłego ukłucia w klatce piersiowej. Nie mogła się uspokoić, przecież go nie znała, nawet nie wiedziała kim jest. Wiedziała tyle ile opowiedział jej brat. Wzięła głęboki oddech, przymykając delikatnie powieki. Kiedy ponownie usłyszała ten delikatny głos, dobiegający z góry, automatycznie pobiegła pod schody, z których miała idealny widok na swojego gościa. Wychyliła delikatnie głowę, widząc jak mężczyzna schodzi ze schodów. Był bardzo zajęty rozmową z jej bratem. Podgryzła delikatnie wierzch swojego wskazującego palca, starając się za bardzo nie wychylać.
– O nie to uczucie – pisnęła, a w tym momencie mężczyzna odwrócił wzrok w stronę schodów, chcąc coś wypatrzyć jednak na szczęście Hanako zdołała się szybko schować, zasłaniając ręką usta.
– Czy u was w domu ktoś jeszcze mieszka? – zapytał Michael, uważnie rozglądając się po domu.
– Oprócz moich rodziców i młodszej siostry to nikt po za tym, a czemu pytasz? – zmarszczył brwi Katsuro, zbytnio nie rozumiejąc pytania swojego kolegi.
– Miałem wrażenie, że kogoś widziałem, to tyle – uśmiechnął się, wzruszając delikatnie ramieniem.
Japończyk uśmiechnął się tajemniczo, rozumiejąc już o kogo chodzi. Dobrze wiedział, że Hanako lubi oglądać gości z daleka, w ukryciu, jak jakiś kot. Odwrócił się w stronę schodów, widząc jak Hanko próbuje bezszelestnie iść na górę do swojego pokoju.
– A to jest moja siostra – wskazał na niską dziewczynę, która zatrzymała się na schodach zastygając w bez ruchu. Odwróciła się w stronę mężczyzn, czując się przyłapana. Podeszła powoli w ich stronę, spoglądnęła na nieznajomego i delikatnie pochyliła się do przodu mówiąc.
– Konnichiwa – odparła miło.
Cała drżała, jednak starała się powstrzymać swoje uczucia, które rozszarpywały jej delikatne ciało. Michael uśmiechnął się delikatnie, próbując naśladować gest kobiety odpowiadając jej tym samym. Hanako podniosła wzrok na mężczyźnie, dokładnie badając jego twarz, tak jakby chciała zapamiętać ją na całe życie.
– To jest Michael, a to moja młodsza siostra Hanako – odparł Katsuro, stając koło mężczyzny uważnie spoglądając na delikatnie uśmiechniętą siostrę.
– Bardzo mi miło ciebie poznać – wyciągnęła swoją dłoń w jego kierunku, którą Michael automatycznie uścisnął.
– Mnie również bardzo miło ciebie poznać, Hanako – jej imię wypowiedział z taką finezją, jakby wiedział je od samego początku.
Hanako, miała ochotę uciec do swojego pokoju, gdyż czuła że zaraz na jej twarzy pojawi się rumieniec. Nigdy nie była tak blisko jeśli chodzi o kontakt z mężczyzną, poznawała coś nowego, jak dziecko które uczy się nowych słów.
– Więc jak, jesteś gotów? – zapytał zaciekawiony Katsuro.
– Na co? - odpowiedział zdziwiony Michael.
– Na święto Hanami. Chyba nie myślałeś że będziesz siedzieć w domu – kontynuował – zresztą idzie Hanako i jej przyjaciółka.
Młoda dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć, nie tak sobie wyobrażała spędzenie tego wspaniałego święta. Miała iść, tylko z Katsurą oraz Masumi. Nikt inny nie wchodził w grę. Jednak za późno, stało się do jej wspaniałej trójki dołączył on, charyzmatyczny młodzieniec o imieniu Michael.
– Więc na czym polega to święto? – zapytał zaciekawiony Michael, doganiając młodą dziewczynę.
– Hmm?
– Pytałem o Hanami - powtórzył.
– Wybacz – po chwili spoglądnęła na mężczyznę. – Hanami polega na oglądaniu spadających kwiatów wiśni. Kilkadziesiąt drzew zrzuca różowy puch, ozdabiając szare ulice różowym dywanem. My Japończycy w tym dniu cieszymy się dalszym życiem i uświadamiamy sobie, że jest takie jak te kwiaty. Krótkie.
– To bardzo ciekawe - stwierdził mężczyzna delikatnie się uśmiechając. Był bardzo ciekawy każdego szczegółu ich wspaniałego kraju, jakim była Japonia.
Hanako nie była zbyt rozmowna, szła w ciszy a za nią jej brat z Masumi gdzie Katsuro robił do niej słodkie oczka i pod każdym względem chciał pokazać jaki jest wspaniały.
– Najwidoczniej twojemu bratu zależy na twojej przyjaciółce, często o niej wspominał, kiedy rozmawialiśmy przez drogę listowną. Bardzo miły mężczyzna.
Jak na pierwszym spotkaniu był bardzo rozmowny, nie przeszkadzało mu, że zna dziewczynę kilka godzin. Japonka spojrzała na niego delikatnie się uśmiechając, po chwili wzrok wbijając w ziemię.
– Jak się poznaliście? – jedyne co w tej chwili chciała usłyszeć tylko odpowiedź na to pytanie.
– Twój brat nic ci nie mówił? – zapytał, a po chwili dodał – wysłał kilka nagrań i w ten sposób się poznaliśmy. Masz naprawdę uzdolnionego brata – opowiedział uważnie przyglądając się kobiece.
Od razu rzuciła mu się jej niecodzienna uroda, którą nie spotykał często w Kalifornii, tam kobiety nie były tak skromne jak tutaj. Najbardziej spodobały mu się jej włosy, czarne niczym węgiel i ten delikatny sposób bycia, zachowywała się jak kot, który bał się towarzystwa obcych ludzi.
Po chwili dziewczyna zatrzymała się, ukazując wesoły uśmiech, chwyciła swoją przyjaciółkę ciągnąc w stronę płotu z którego najbardziej lubiła obserwować drzewa, nikt wtedy jej nie przeszkadzał. Zawszę ludzie zbierali się na głównym wejściu do parku, jednak ona wolała oglądać wszystko z tyłu. Co to był za widok, Hanako przymknęła powieki rozkoszując się charakterystycznym zapachem tych drzew, lubiła ten aksamitny dotyk płatków sakury, zawszę wkładała kilka do kieszeni, wypowiadając życzenie, lecz tak aby nikt nie usłyszał, by przypadkiem nie zapeszyć. Tak też zrobiła i tym razem. Wypowiedziała życzenie. Pragnęła aby ten czas był spokojny i przyniósł jej same dobro. Uśmiechnęła się delikatnie, po chwili włożyła płatki do kieszeni seledynowego sweterka. A już po chwili w dłoni trzymała czarkę z ryżowym winem, który przyniósł jej brat. Upiła spory łyk, czując ciepło przepływające po jej delikatnym gardle, a nas sam koniec słodki posmak, który tak uwielbiała. Uśmiechnęła się w ich stronę, po chwili mówiąc.
– Szczęśliwego Hanami!
–––––
Tadaima - już jestem, wróciłem/łam
Konnichiwa - dzień dobry (po południu)
– No to życzę ci powodzenia – machnął ręką.
– Będę fajnie mówię ci, jeszcze będziesz mi zazdrościć – zaśmiał się ukazując swoje śnieżnobiałe zęby, kończąc wiązać swój krawat.
Michael wziął swoje walizki, które leżały nie daleko bordowej szafy. W tym czasie z kanapy wstał Mark, chcąc odprowadzić swojego przyjaciela do taksówki która była pod domem. Taksówka miła zawieźć Michaela wprost na lotnisko, gdzie czekał na niego jego prywatny samolot. Kiedy wyszli z posiadłości wrzucił swoje walizki do bagażnika, zamknął go i z lekkim uśmiechem spojrzał na swojego przyjaciela, jeszcze przed wejściem do auta, Michael podszedł do Marka i delikatnie go uścisnął na pożegnanie.
– Opiekuj się moim domem – zaśmiał się.
Mark, tylko pokiwał głową śmiejąc się pod nosem.
Po chwili Michael wsiadł do taksówki, która ruszyła jadąc wprost na lotnisko. Po kilku minutach był już na miejscu, ochroniarze stali przy samolotach wyczekując na swojego szefa, aby mógł bezpiecznie wejść na samolot, bez zbędnego uciekania przed swoimi fanami, którzy prosiliby o autografy i zdjęcia. Marzył o tym, aby znaleźć się na pokładzie samolotu. I tak się też stało, usiadł wygodnie w fotelu, ostatni raz przyglądając się pięknej Kalifornii, którą zobaczy dopiero za miesiąc.
Nie mógł uwierzyć, że miesiąc spędzi w obcym dla niego kraju, z dala od przyjaciół i rodziny, którą bardzo kochał, natomiast z jednej strony cieszył się, że spotka nowych ludzi i odpocznie sobie od zgiełku sławy jaką tutaj zaznawał. Dopiero zaczynał być sławny, jednak już czuł presje ze strony producentów, fanów ale i także od samego siebie. Chciał być doskonały, chciał aby o nim mówiono, pragnął tego z całych sił, jednak uważał że nie jest wystarczająco dobry, był dla siebie bardzo surowy. Często jego zachowanie denerwowało producentów, którzy uważali że płyta była gotowa, a Michael uważał co innego zmieniając wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Ale on już taki był i nie mógł nic na to poradzić, uważał się za perfekcjonistę i tego się trzymał.
Oprał się wygodnie o zagłówek fotela, czekając aż ta ciężka maszyna ruszy do góry, chcąc już być w Japonii, przymknął delikatnie powieki wyobrażając sobie piękne widoki tego niesamowitego kraju.
Obcokrajowiec
– Tadaima! – krzyknęła ściągając buty przed wejściem do domu, odsunęła delikatnie drzwi wchodząc do środka, kładąc brązową torbę na szafkę, nasłuchując czy ktoś jest w domu. Miała nadzieje, że zaraz się ktoś odezwie i się nie myliła w ogrodzie był jej starszy brat Katsuro, który spokojnie grał sobie na gitarze.
Po cichu, poszła w stronę salonu, aby przejść do ogrodu. Zatrzymała się przy framudze by móc posłuchać tej pięknej melodii, którą tak bardzo lubiła słuchać. Katsuro doszedł do perfekcji jeśli chodzi o granie na gitarze, kilka razy chciał nauczyć Hanako kilka chwytów, szło jej dobrze ale stwierdziła że to nie dla niej, ona wolała ten czas przeznaczyć na przeczytanie książki.
– Widzę cię – powiedział rozbawiony, przestając grać delikatnie wychylając się, widząc swoją siostrę.
Gestem ręki zaprosił ją, aby podeszła i tak też zrobiła uśmiechnęła się delikatnie witając tym gestem swojego brata, po czym usiadła koło niego, delikatnie kładąc dłonie na swoich kolanach, czekając aż brat wyczaruje następną melodię.
– Co chcesz, żebym zagrał? – spoglądnął na nią swymi czarnymi tęczówkami niczym węgielki.
– Zdaje się na ciebie – powiedziała pół szeptem, delikatnie przymykając powieki czując rześki powiew wiatru oraz ciepłe promienie słońca które pieściły jej delikatną porcelanową skórę. Jak na kwiecień pogoda dopisywała, miała nadzieje że będzie tak do wieczora ponieważ w planach miła wyciągnąć swojego brata na święto Hanami, aby poobserwować piękne kwiaty wiśni.
Zamiłowanie do roślin odziedziczyła po dziadku. Zawszę co rano po śniadaniu zabierał małą Hanako, na targ gdzie starsze panie sprzedawały różnego rodzaju kwiaty oraz rośliny. Pozwalał jej wybierać po jednym z każdego rodzaju, aby w ten sposób urozmaicić ogród przed ich domem, który dotrwał do dziś, rodząc niesamowite kwiaty oraz rośliny, przypominając kolorowy dywan, na który z chęcią chciałoby się leżeć. Zawsze się nimi opiekuje, dając słowo swojemu dziadkowi kiedy był na łożu śmierci. Doskonale pamiętała jego szczerze szczęśliwy wyraz twarzy, gdy Hanako zdeterminowana trzymała kurczowo jego rękę i powtarzała, że będzie dbała o ogród jak nigdy dotąd. Był wtedy taki szczęśliwy. Był szczęśliwy, że jego praca nie pójdzie na marne, że jest ktoś kto będzie dbał o to jak on sam.
Z jej rozmyślenia przerwał brak muzyki, otworzyła oczy przenosząc wzrok na swojego brata, który to najwidoczniej był czymś zainteresowany. Była to przyjaciółka Masumi, która jak szalona machała w stronę młodej dziewczyny. Twarz Katsuro w sekundzie była cała czerwona. Hanako uśmiechnęła się pod nosem wiedząc co to spowodowało. Wstała po chwili poprawiając swój czerwony mundurek i powoli ruszając w stronę dziewczyny, otwierając jej bramkę, aby mogła śmiało wejść. Przywitała młodą kobietę, delikatnym uściskiem, odwróciła się aby zawołać swojego brata, który ani na moment nie spuścił wzroku z przyjaciółki jego siostry. Masumi, czuła że podoba się Katsuro, jednak nie zwracała na to zbytniej uwagi. To nie znaczyło, że Japonka nie darzyła go sympatią, jednak nie czuła tego co on, albo jeszcze nie dał jej tego poznać, zawszę lubił się przed nią popisywać, lecz nigdy nie odważył się otwarcie porozmawiać o tym co myśli oraz co czuje.
Oparł swoją gitarę o ławkę. Włożył ręce do kieszeni od spodni, powoli idąc w stronę dziewczyn. Uśmiechnął się szarmancko ukazując zarys swoich białych zębów, uważnie przypatrując się młodej dziewczynie.
– Witaj smarkaczu – odparł śmiejąc się pod nosem.
Masumi wywróciła teatralnie oczami, mrucząc coś pod nosem spoglądając na Hanako, która była bardzo rozbawiona relacją tych dwojga.
Od zawsze Hanako pragnęła przez sekundę doznać takiego uczucia, jakie doznawał jej brat. Chciała się czerwienić na słowa swojej sympatii, chciała czuć to ciepłe ukłucie w klace piersiowej, kiedy przypadkiem muśnie swoją dłonią o jej dłoń. Jednak najwidoczniej nie było jej to dane poznać, za każdym razem kiedy jakiś chłopak zbliżał się zbyt blisko niej, do akcji wkraczał jej brat przeganiając amanta, gdzie pieprz rośnie. Uważał, że na chłopców ma jeszcze czas, albo co gorsze nie mógł sobie uświadomi że jego mała siostrzyczka wyrosła na piękną dojrzałą kobietę, która jest już gotowa do za mąż pójścia, a co się z tym łączy odejście ze swojego rodzinnego domu.
Po chwili ocknęła się z rozmyśleń, kiedy Masumi wykłócała się z Katsuro o to z kim Hanako pójdzie na święto Hanami. Młoda dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, obejmując dwójkę, po chwili powiedziała.
– Pójdziemy razem we trójkę, to będzie najlepsze rozwiązanie.
Po chwili rozległ się wesoły śmiech całej trójki, a młoda dziewczyna objęła ich mocniej, nie przestając się uśmiechać.
Południe. Hanako pomagała swojej mamie przygotować posiłek i nakryć do stołu. Katsuro wraz z ojcem, rozgrywali koleją partię szachów. Kazuka któryś raz z kolei, postanowił odegrać się na swoim pierworodnym, pokazać tym że nie może przegrać już dziesiąty raz. Kiedy młoda dziewczyna kładła półmiski z ciepłym daniem, zauważyła że za uchem brata widnieje papieros. Wyprostowała się nagle, chcąc sięgnąć za przedmiot. Szybkim ruchem ręki, wyciągnęła papieros za ucha i zgniotła go mając kwaśną minę. Młody mężczyzna spojrzał na nią zły, lekko wzdychając. Nie chciał nic mówić, ponieważ dobrze wiedział jakim argumentem go zagnie.
Kiedy podwieczorek był gotowy, wszyscy zasiedli do stołu. I w tym momencie zapadła cisza, którą bardzo lubiła Hanako, zawszę przy posiłku każdy się wyciszał. Nie lubili rozmawiać o pracy, tak już mieli za dużo na głowie. Lecz po chwili się to zmieniło, zadowolony Katsuro upił spory łyk herbaty, zaczynając mówić.
– Zapomniałem wam powiedzieć – kontynuował – dzisiaj w domu będziemy mieć gościa, będzie pomieszkiwać u nas z miesiąc. Chyba to nie problem? – spoglądnął na swoich rodziców, którzy nic nie powiedzieli, chyba dali do zrozumienia swojemu synowi, że chcą usłyszeć więcej szczegółów.
– To mój znajomy, mieszka w Kalifornii, również zajmuje się muzyką. Jest miłym gościem.
W tym momencie wzrok podniosła Hanako, którą zaciekawiła opowieść brata o tajemniczym nieznajomym, jednak nie dała tego po sobie poznać. Wyobrażała sobie jak on wygląda, jak się ubiera, czy jest gruby, a może będzie tak szkaradny, że przejdzie obok niego, natomiast rozwiała takie myśli, wyobraziła sobie wysokiego mężczyznę o delikatnej urodzie i duszy. O dużych oczach i pięknym uśmiechu, na który będzie się wstydzić spojrzeć.
Na zgodę nie musiał długo czekać, gdy rodzice usłyszeli że owy mężczyzna pochodzi ze stanów, od razu uśmiechnęli się chcąc jak najszybciej poznać znajomego, swojego syna. Oznajmił im, że przyjedzie wieczorem, w tym momencie głos zabrała Noriko, spoglądając na swoją córkę.
– Więc przygotuj łóżko dla naszego gościa, niech czuje się jak u siebie w domu.
Dziewczyna przełknęła resztkę jedzenia, słysząc słowa swojej matki. Nie sprzeciwiła się, kiwnęła głową dokańczając jeść. Podziękowała za posiłek i zabrała półmisek oraz pałeczki. Miseczkę włożyła do umywalki, zaś drewniane pałeczki wyrzuciła do śmieci. Od razu ruszyła na strych po matę, poduszkę oraz kołdrę. Powoli schodziła ze schodów, aby przypadkiem się nie potknąć. Położyła matę oraz pościel i poszła w stronę szafy aby wyciągnąć świeżo wypraną poszwę. Gdy ją wyciągnęła, przyłożyła ją do swojej twarzy biorąc głęboki wdech, aby poczuć mocny zapach bzu, który otaczał tą pościel. Starannie nałożyła na poszwę na pościel, składając kołdrę na pół i delikatnie kładąc ją na macie.
Siedziała w ogrodzie podziwiając zachodzące słońce i odliczając godziny do oglądania spadających kwiatów wiśni. Już w ustach czuła smak mocnej sake, którą zawszę piło się aby wznieś toast za owocne życie. Przymknęła powieki mając delikatne rumieńce, kiedy pomyślała o tym słodkim smaku ryżowego wina.
Rodzice nie pozwalali jej tego pić, jednak zawszę w to święto pozwalali pić jeden kieliszek dla uczczenia tego zjawiska. Dlatego doskonale pamięta ten smak. W pewnej chwili usłyszała czyjeś głosy rozlegające się z oddali, rozpoznała tylko jeden swojego brata, ten drugi był całkowicie dla niej obcy. Czyżby nieznajomy zawitał już w ich domu. Jak to możliwe, że rodzice pozwoli mieszkać obcemu mężczyźnie w obecności kobiety. Gdyby babcia żyła, nigdy by na to nie pozwoliła.
Uważnie obserwowała, kiedy mężczyzna się zjawi, czy to będzie ten sam którego sobie wyobraziła? A może będzie odbiegał o jej cechów, które wymyśliła. W tym momencie zauważyła swojego brata, oprowadzającego swojego gościa po domu, w pewnym momencie mężczyzna spojrzał w stronę kolorowego ogrodu, w którym siedziała ona. Gdy ich oczy się spotkały, Hanako od razu odwróciła wzrok, tym samym wstając z ławki chcąc się gdzieś ukryć.
Michael spojrzał ponownie w to samo miejsce co przed sekundą jednak kobiety już nie było. Czy to jakieś zwidy? Katsuro nigdy nie opowiadał o swojej rodzinie, to też nie wiedział kto tutaj mieszka.
Tak, to ten sam mężczyzna z jej wyobrażeń. Czy to jakiś przypadek, że zamieszkał u nich? Ściskało ją w żołądku, zastanawiała się co się z nią dzieje. A może to było tylko złudzenie? Nogi miała jak z waty, czuła się jakby pierwszy raz miała styczność z obcym człowiekiem.
Oprała się o drewnianą belkę, która oddzielała kuchnie i salon. Miała nadzieje, że go nie spotka, że znowu nie poczuje ciepłego ukłucia w klatce piersiowej. Nie mogła się uspokoić, przecież go nie znała, nawet nie wiedziała kim jest. Wiedziała tyle ile opowiedział jej brat. Wzięła głęboki oddech, przymykając delikatnie powieki. Kiedy ponownie usłyszała ten delikatny głos, dobiegający z góry, automatycznie pobiegła pod schody, z których miała idealny widok na swojego gościa. Wychyliła delikatnie głowę, widząc jak mężczyzna schodzi ze schodów. Był bardzo zajęty rozmową z jej bratem. Podgryzła delikatnie wierzch swojego wskazującego palca, starając się za bardzo nie wychylać.
– O nie to uczucie – pisnęła, a w tym momencie mężczyzna odwrócił wzrok w stronę schodów, chcąc coś wypatrzyć jednak na szczęście Hanako zdołała się szybko schować, zasłaniając ręką usta.
– Czy u was w domu ktoś jeszcze mieszka? – zapytał Michael, uważnie rozglądając się po domu.
– Oprócz moich rodziców i młodszej siostry to nikt po za tym, a czemu pytasz? – zmarszczył brwi Katsuro, zbytnio nie rozumiejąc pytania swojego kolegi.
– Miałem wrażenie, że kogoś widziałem, to tyle – uśmiechnął się, wzruszając delikatnie ramieniem.
Japończyk uśmiechnął się tajemniczo, rozumiejąc już o kogo chodzi. Dobrze wiedział, że Hanako lubi oglądać gości z daleka, w ukryciu, jak jakiś kot. Odwrócił się w stronę schodów, widząc jak Hanko próbuje bezszelestnie iść na górę do swojego pokoju.
– A to jest moja siostra – wskazał na niską dziewczynę, która zatrzymała się na schodach zastygając w bez ruchu. Odwróciła się w stronę mężczyzn, czując się przyłapana. Podeszła powoli w ich stronę, spoglądnęła na nieznajomego i delikatnie pochyliła się do przodu mówiąc.
– Konnichiwa – odparła miło.
Cała drżała, jednak starała się powstrzymać swoje uczucia, które rozszarpywały jej delikatne ciało. Michael uśmiechnął się delikatnie, próbując naśladować gest kobiety odpowiadając jej tym samym. Hanako podniosła wzrok na mężczyźnie, dokładnie badając jego twarz, tak jakby chciała zapamiętać ją na całe życie.
– To jest Michael, a to moja młodsza siostra Hanako – odparł Katsuro, stając koło mężczyzny uważnie spoglądając na delikatnie uśmiechniętą siostrę.
– Bardzo mi miło ciebie poznać – wyciągnęła swoją dłoń w jego kierunku, którą Michael automatycznie uścisnął.
– Mnie również bardzo miło ciebie poznać, Hanako – jej imię wypowiedział z taką finezją, jakby wiedział je od samego początku.
Hanako, miała ochotę uciec do swojego pokoju, gdyż czuła że zaraz na jej twarzy pojawi się rumieniec. Nigdy nie była tak blisko jeśli chodzi o kontakt z mężczyzną, poznawała coś nowego, jak dziecko które uczy się nowych słów.
– Więc jak, jesteś gotów? – zapytał zaciekawiony Katsuro.
– Na co? - odpowiedział zdziwiony Michael.
– Na święto Hanami. Chyba nie myślałeś że będziesz siedzieć w domu – kontynuował – zresztą idzie Hanako i jej przyjaciółka.
Młoda dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć, nie tak sobie wyobrażała spędzenie tego wspaniałego święta. Miała iść, tylko z Katsurą oraz Masumi. Nikt inny nie wchodził w grę. Jednak za późno, stało się do jej wspaniałej trójki dołączył on, charyzmatyczny młodzieniec o imieniu Michael.
– Więc na czym polega to święto? – zapytał zaciekawiony Michael, doganiając młodą dziewczynę.
– Hmm?
– Pytałem o Hanami - powtórzył.
– Wybacz – po chwili spoglądnęła na mężczyznę. – Hanami polega na oglądaniu spadających kwiatów wiśni. Kilkadziesiąt drzew zrzuca różowy puch, ozdabiając szare ulice różowym dywanem. My Japończycy w tym dniu cieszymy się dalszym życiem i uświadamiamy sobie, że jest takie jak te kwiaty. Krótkie.
– To bardzo ciekawe - stwierdził mężczyzna delikatnie się uśmiechając. Był bardzo ciekawy każdego szczegółu ich wspaniałego kraju, jakim była Japonia.
Hanako nie była zbyt rozmowna, szła w ciszy a za nią jej brat z Masumi gdzie Katsuro robił do niej słodkie oczka i pod każdym względem chciał pokazać jaki jest wspaniały.
– Najwidoczniej twojemu bratu zależy na twojej przyjaciółce, często o niej wspominał, kiedy rozmawialiśmy przez drogę listowną. Bardzo miły mężczyzna.
Jak na pierwszym spotkaniu był bardzo rozmowny, nie przeszkadzało mu, że zna dziewczynę kilka godzin. Japonka spojrzała na niego delikatnie się uśmiechając, po chwili wzrok wbijając w ziemię.
– Jak się poznaliście? – jedyne co w tej chwili chciała usłyszeć tylko odpowiedź na to pytanie.
– Twój brat nic ci nie mówił? – zapytał, a po chwili dodał – wysłał kilka nagrań i w ten sposób się poznaliśmy. Masz naprawdę uzdolnionego brata – opowiedział uważnie przyglądając się kobiece.
Od razu rzuciła mu się jej niecodzienna uroda, którą nie spotykał często w Kalifornii, tam kobiety nie były tak skromne jak tutaj. Najbardziej spodobały mu się jej włosy, czarne niczym węgiel i ten delikatny sposób bycia, zachowywała się jak kot, który bał się towarzystwa obcych ludzi.
Po chwili dziewczyna zatrzymała się, ukazując wesoły uśmiech, chwyciła swoją przyjaciółkę ciągnąc w stronę płotu z którego najbardziej lubiła obserwować drzewa, nikt wtedy jej nie przeszkadzał. Zawszę ludzie zbierali się na głównym wejściu do parku, jednak ona wolała oglądać wszystko z tyłu. Co to był za widok, Hanako przymknęła powieki rozkoszując się charakterystycznym zapachem tych drzew, lubiła ten aksamitny dotyk płatków sakury, zawszę wkładała kilka do kieszeni, wypowiadając życzenie, lecz tak aby nikt nie usłyszał, by przypadkiem nie zapeszyć. Tak też zrobiła i tym razem. Wypowiedziała życzenie. Pragnęła aby ten czas był spokojny i przyniósł jej same dobro. Uśmiechnęła się delikatnie, po chwili włożyła płatki do kieszeni seledynowego sweterka. A już po chwili w dłoni trzymała czarkę z ryżowym winem, który przyniósł jej brat. Upiła spory łyk, czując ciepło przepływające po jej delikatnym gardle, a nas sam koniec słodki posmak, który tak uwielbiała. Uśmiechnęła się w ich stronę, po chwili mówiąc.
– Szczęśliwego Hanami!
–––––
Tadaima - już jestem, wróciłem/łam
Konnichiwa - dzień dobry (po południu)
Obecna! <3
OdpowiedzUsuńZacznę od ogólnego zarysu pisania - bardzo przyjemnie się czyta. Ogólnie jesteś jedną z niewielu osób piszących w innej niż pierwsza osoba liczby pojedynczej :D
Wychodzi Ci to świetnie wiec tak trzymaj :D
Długość notki też idealna, nie była ani za długa, ani taka krótka że ledwo się zaczynało a już koniec.
Przechodząc do treści - chyba przez Cb pokocham Japonię i zamiast do Chin do to Japonii się wybiorę po powrocie z USA xD
Bardzo dużo fajnych rzeczy można się dowiedzieć z Twojego opo, do tego bardzo ciekawie wszystko opisujesz.
Honako wydaje się być naprawdę świetną i sympatyczną dziewczyną. Jest strasznie nieśmiała zauważyłam, ale liczę że w końcu po bliższym poznaniu naszego Michasia zostawi tę nieśmiałość przed drzwiami :D Od początku widać, że zrobił on na niej mega wrażenie. Najważniejszy jest podobno właśnie pierwszy rzut oka, pierwsze wrażenie odnośnie człowieka.
Katsuro... Nie wiem, ale jakoś po przeczytaniu o tym że tak 'pilnuje' Honako z facetami to mnie do siebie zniechęcił. No bo ma kobita 25 lat, a on ją z tego co zrozumiałam pilnuje jakby miała z co najmniej dziesięć :P To i tak jest ona spokojna i tolerancyjna, bo ja bym prędzej zęby wybiła jakby ktoś mi się w moje sprawy (zwłaszcza uczuciowe) wtryniał w jakikolwiek sposób - ok, martwi się. Jednak toż to utrudnianie życia jest. Sam lata z wywalonym jęzorem na Masumi, a siostra jego zostanie starą Panną z kotem :P
No nie wiem, na mnie on nie zrobił mega dobrego wrażenia ale nie ma co oceniać chłopaka jeszcze, wszystko się okaże.
Michaś? Smuci mnie tylko fakt, że wpadł tutaj tylko na miesiąc... Aczkolwiek przez ten czas może sie naprawdę dużo wydarzyć, bo jak to się mówi serce nie sługa, to trafi człowieka bardzo szybko i nie wiadomo kiedy :D
No nic czekam na rozwój akcji oczywiście, dużo weny życzę! <3
Cieszę się, że mój sposób pisania przypadł komuś do gustu. Staram się pisać jak najlepiej opisy, co często mi nie wychodzi ale widzę że dałam radę.
UsuńCo do "pilnowania" Hanako, przez Katsuro. To nie jest tak do końca, jak nie którzy myślą. Jeśli brat uważa, że to ten odpowiedni no to wiesz XD
Ale myślę, że wyjdzie jej to na dobre. Zresztą nic nie będę mówić, bo Michael nie będzie taki święty XD (Jestem okropna wiem)
Ale to zobaczymy dalej, nic nie będę spoilerować <3
A ja zaraz idę czytać twój prolog, więc też oczekuj długaśnego komentarza <3
Hejka!!
OdpowiedzUsuńW końcu dotarłam, ale i tak wybacz, że z lekkim opóźnieniem. Z racji tego, że pierwsze fanfiction o Michaelu jakie zaczęłam czytać było napisane właśnie w formie trzcioosobowej to mam do nich ogromny sentyment! Ogólnie zgadzam się z Patrycją, że wychodzi Ci to świetnie.
Notka wyszła cudnie! Strasznie spodobała mi się historia. Od razu zaintrygowała mnie Hanako. Michael mężczyzną ze snu? No ciekawe! Strasznie spodobał mi się moment gdy Katsuro oprowadzał Michaela po domu, a główna bohaterka się skrywała. No, ale stety będzie musiała Go widywać dzień w dzień i wierz mi, że gdy Katsuro oznajmił, że ma przyjechać gość to uradowana pisnęłam. Liczę, że między bohaterami szybko zaiskrzy i ten miesiąc zamieni się w ich całe życie.
Czekam z niecierpliwością na nexta! Życzę masy weny! :*
Trzymaj się ;*
Nie wiem czemu, ale nie lubię postaci z Azji. W ogóle nie lubię Azji, jej klimatu, zawsze sobie wtedy wmawiam, że imię to tylko imię. :) Dziękuję za komentarz u mnie i cieszę się, że planujesz coś przeczytać. Niemniej jak znajdę wolną chwilę, to przyswoję ten rozdział, nawet mimo tych imion, bo obecnie jestem zabiegana.
OdpowiedzUsuńpodpisane-ty-wiesz-kto.blog.pl
~Arco Iris
Każdy lubi co innego i tego nie neguję. Jednak ile można pisać opowiadań o postaciach z Ameryki.
UsuńSą też inne kraje :>
Ale dzięki, że wpadłaś. Pozdrawiam :)
Minęło troszkę od mojego ostatniego komentarza, ogromnie przepraszam za poślizg. Teraz jednak nadrabiam i nie byłabym sobą, gdybym nie skomentowała przeczytanego rozdziału. Cóż mogę powiedzieć? Na początku dość sceptycznie podchodziłam do kultury japońskiej, co w szczególności zawdzięczam mojej kuzynce, która chorobliwie starała się zmusić mnie do fascynacji tym krajem, a ja niestety należę do osób, których nie da się przekonać, jeśli sama tego nie chcę. Prolog był dość neutralny, więc nie było z nim problemu, jednak zastanawiałam się jak to będzie z dalszymi częściami. I w tym miejscu muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona. Mimo iż na początku nie potrafiłam oswoić się z niecodziennymi, przynajmniej dla mnie imionami, tak później poczułam, że jest coś magicznego w tym, o czym piszesz. Zbyt pochopnie przekreśliłam kulturę japońską. Można powiedzieć, że otworzyłaś mi oczy. No, ale teraz konkretny.
OdpowiedzUsuńCholernie polubiłam Hanako, jest niesamowita. Urzekła mnie swoją nieśmiałością. Coś czuję, że to ona skradnie moje serce w tym opowiadaniu. W bardzo fajny sposób przedstawiłaś również Michaela i ich spotkanie. Podróż do przyjaciela w Japonii? Czemu nie!
I najlepsze na koniec. Hanami. Boże, jak ty mnie nakręciłaś na to podziwianie natury, kwiatów wiśni. Z ciekawości w Google Grafice wpisałam tą frazę i właśnie wtedy odpłynęłam. Jak pięknie wyglądają ulice wyłożone dywanem z różowych kwiatków. Niesamowite. Atmosfera jaką stworzyłaś w tym rozdziale sprawiła, że odpłynęłam do innego świata, za co bardzo dziękuję. Wspaniale jest czytać opowiadanie, takie nieco inne niż wszystkie, oryginalne.
Lecę do kolejnego rozdziału.
Love,
Chelle
Jejku jak miło, że skomentowałaś moje wypociny, bardzo ci dziękuje ♥
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że pokazałam ci Japonię od innej strony.
Ja też również lubię bardzo Hanako, jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Tak uwielbiam te kwiaty, kiedyś w przyszłości planuje sobie zrobić taki tatuaż przedstawiające spadające płatki sakury <3
Jejku bardzo ci dziękuje, nie wiedziałam że moje opowiadanie może u kogoś wywołać takie reakcje, a przede wszystkim nie wiedziałam, że opowiadanie jest oryginalne. Pozdrawiam <3